Franciszek Karpiński - O NARODZENIU PAŃSKIM

Doceniasz moją aktywność - postaw mi kawę: Subskrybuj by wesprzeć nasz kanał! Franciszek Karpiński O NARODZENIU PAŃSKIM Bóg się rodzi, moc truchleje, Pan niebiosów obnażony; Ogień krzepnie, blask ciemnieje, Ma granice Nieskończony. Wzgardzomy - okryty chwałą, Śmiertelny - Król nad wiekami!... A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Cóż, Niebo, masz nad ziemiany? Bóg porzucił szczęście twoje, Wszedł między lud ukochany, Dzieląc z nim trudy i znoje. Niemało cierpiał, niemało. Żeśmy byli winmi sami. A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. W nędznej szopie urodzony, Żłób mu za kolebkę dano! Cóż jest, czym był otoczony? Bydło, pasterze i siano. Ubodzy, was to spotkało Witać Go przed bogaczami! A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami. Potem i króle widziani: Cisną się między prostotą, Niosąc dary Panu w dani: Mirrę, kadzidło i złoto. Bóstwo to razem zmieszało Z wieśniaczymi ofiarami!... A Słowo Ciałem się stało, I mieszkało między nami. Podnieś rękę, Boże Dziecię, Błogosław ojczyznę miłą, W dobrych radach, w dobrym bycie Wspieraj jej siłę swą siłą, Dom nasz i majętność całą, I Twoje wioski z miastami. A Słowo Ciałem się stało I mieszkało między nami.
Back to Top